czwartek, 28 kwietnia 2016

Rosja oszalała na punkcie Rzeszowa.

Cześć dziewczyny i chłopaki. Dzisiejszy dzień przyniósł fajną lekturę przy porannej kawie:


Temat zupełnie nie związany z lataniem, prawda? Ale wielce obiecujące są ostatnie zdania artykułu.

– Aż się boje przychodzić do roboty jutro. Bo nie wiadomo co się w świecie wydarzy – śmieje się rzecznik Maciej Chłodnicki. – Ale też prawdą jest, że dostaliśmy taką promocję w Rosji, jakiej sami na pewno nie bylibyśmy w stanie wykupić. (…) przyznaje, że miasto ma swoje 5 minut i warto to wykorzystać. Już myśli o tym, w jaki sposób.

Jako dobry Samarytanin ;) podpowiem panu Chłodnickiemu co ja bym zrobił na jego miejscu. Odstawiając politykę zupełnie na bok, w ratuszu już powinien pracować  zespół mający na celu uruchomienie turystyki przyjazdowej Rosjan do Rzeszowa. Zespół koordynujący działania. Jest mnóstwo pieniędzy do wzięcia – trzeba się tylko po nie schylić. Na takiej fali nigdy nie byliśmy i długo nie będziemy. Potrzeba współpracy Urzędu Miasta Rzeszowa, lokalnych przedsiębiorców i samych Rosjan.

Rzeszów - Żwirownia Fot. latamzrzeszowa.blogspot.com


Lokalne biuro podróży niech zorganizuje plan pobytu Rosjan w Rzeszowie. Podpowiem, Rosjanie to bardzo nostalgiczny naród, wspominający z namaszczeniem Wielką Wojnę Ojczyźnianą – jak się nazywa II Wojnę Światową w Rosji – obwozimy ich: pomniki żołnierzy radzieckich, cmentarze gdzie spoczywają ich żołnierze, pola walki – gramy perfidnie na nucie wspomnień i nostalgii. Do tego ciekawi przewodnicy opowiadający ciekawe historie – nie ma ciekawych historii? To się je podkoloryzuje, a w razie czego wymyśli. Jak mówią starzy marketingowcy – nawet g… owinięte ładnie w papierek można z powodzeniem sprzedać jako cukierek.  Trzeba tylko chcieć i nie bać się. Przygotowujemy pakiety weekendowe i pakiety  tygodniowe z 2 dniowym pobytem w Krakowie i wizytą w Auschwitz, żeby nie zanudzić ich pomnikami i cmentarzami – mamy Łańcut, mamy forty w Przemyślu, mamy wspaniałe muzeum – skansen w Sanoku, mamy świetne życie nocne w Rzeszowie itd. Jedzenie na tym naszym Podkarpaciu mamy wyborne, hotele mamy dobre - czego więcej nam trzeba? Chyba tylko chęci do działania i kopniaka na szczęście.




Skansen w Sanoku.  Fot. latamzrzeszowa.blogspot.com


Pierwszy krok – na wczoraj –  to opracować plan pobytu, a potem robimy wizytę studyjną dla biur podróży i dziennikarzy. Kto za to zapłaci? No, ten w którego interesie jest to wszystko, czyli hotele dają te kilka noclegów, restauratorzy dają jeść i wszyscy robią co w ich mocy, aby wszystko wyszło dobrze. To inwestycja w przyszłość, potem będzie odcinanie kuponów. Zamiast wygaszać akcję #thanks_Rzeszow trzeba dolewać oliwy do ognia, podsycać zainteresowanie Rosjan. I kiedy ta wizyta studyjna wypali i Rosjanie wrócą – och i ach – do siebie, napiszą artykuły, biura zaoferują możliwość przyjazdu do nas to jest duża szansa, że będziemy trzepać kasę z korzyścią dla nas wszystkich. O ile oczywiście troglodyci i pseudopatrioci nie dadzą znać o sobie.

Powszechnie wiadomo, że rosyjski gość wydaje sporo więcej pieniędzy podczas zagranicznych podróży niż przeciętny turysta.  Wiemy też z badań, że Rosjanie lubią jeździć tam gdzie się ich lubi – w Rzeszowie Rosjan się lubi, przynajmniej tak oni myślą, więc dlaczego mają wydawać pieniądze w innych miastach/krajach jak mogą zostawić je na Podkarpaciu? Odstawmy politykę, nie dajmy się zwariować, róbmy pieniądze.



 Fot. latamzrzeszowa.blogspot.com


Ok – powiecie, ale jak oni do nas trafią? Ano, dobre pytanie – przez Paryż czy Londyn przecież do nas nie przylecą. Na regularne rejsy do Moskwy też nie ma co liczyć, raz, że umowy dwustronne na to nie zezwalają, a dwa to żadna linia lotnicza nie zaryzykuje takiego kroku. Pozostają czartery i rejsówki przez Warszawę. Polskie biura podróży nie mogą działać w Rosji, potrzebują partnera na lokalnym rynku, który zaoferuje Rosjanom możliwość przyjazdu do Rzeszowa. My, w Rzeszowie stwórzmy dobry produkt,  umiejętnie go sprzedajmy, a rosyjskie biura już będą wiedziały jak tych turystów przewieźć do miasta nad Wisłokiem.

Czyli:
  •        Dobry produkt
  •        Dobra sprzedaż
  •        Wizyta studyjna
  •        Odcinamy kupony 

Pomóżmy  zagranicznym turystom odkryć Podkarpackie, z samego czekania nic nie wyjdzie, a może się okazać, że Rosjanie będą tym kamykiem, który poruszy lawinę i po nich zaczną przyjeżdżać inne nacje. Najtrudniej zrobić pierwszy krok. Kto będzie pierwszy ten wygrywa. ;) I czasu mamy niewiele, dobre passy maja to do siebie, że wiecznie nie trwają.


 Fot. latamzrzeszowa.blogspot.com


P.S. Wiem, wiem łatwo się doradza i cwaniakuje siedząc w ciepłych kapciach przed komputerem, ale trzymam kciuki, abyśmy nie zaprzepaścili tej szansy…

#пожалуйста_приходите_в_Жешув



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Latam z Rzeszowa