Cześć dziewczyny i chłopaki. Dzisiejszy dzień przyniósł
fajną lekturę przy porannej kawie:
Temat zupełnie nie związany z lataniem, prawda? Ale wielce
obiecujące są ostatnie zdania artykułu.
– Aż się boje przychodzić do roboty jutro. Bo nie wiadomo co się
w świecie wydarzy – śmieje się rzecznik Maciej Chłodnicki. – Ale też prawdą
jest, że dostaliśmy taką promocję w Rosji, jakiej sami na pewno nie bylibyśmy w
stanie wykupić. (…) przyznaje, że miasto ma swoje 5 minut i warto to wykorzystać.
Już myśli o tym, w jaki sposób.
Jako dobry Samarytanin ;) podpowiem panu Chłodnickiemu co ja
bym zrobił na jego miejscu. Odstawiając politykę zupełnie na bok, w ratuszu już
powinien pracować zespół mający na celu
uruchomienie turystyki przyjazdowej Rosjan do Rzeszowa. Zespół koordynujący działania. Jest mnóstwo pieniędzy
do wzięcia – trzeba się tylko po nie schylić. Na takiej fali nigdy nie byliśmy
i długo nie będziemy. Potrzeba współpracy Urzędu Miasta Rzeszowa, lokalnych przedsiębiorców
i samych Rosjan.
Rzeszów - Żwirownia Fot. latamzrzeszowa.blogspot.com
Lokalne biuro podróży niech zorganizuje plan pobytu Rosjan w
Rzeszowie. Podpowiem, Rosjanie to bardzo nostalgiczny naród, wspominający z
namaszczeniem Wielką Wojnę Ojczyźnianą – jak się nazywa II Wojnę Światową w
Rosji – obwozimy ich: pomniki żołnierzy radzieckich, cmentarze gdzie spoczywają
ich żołnierze, pola walki – gramy perfidnie na nucie wspomnień i nostalgii. Do
tego ciekawi przewodnicy opowiadający ciekawe historie – nie ma ciekawych
historii? To się je podkoloryzuje, a w razie czego wymyśli. Jak mówią starzy
marketingowcy – nawet g… owinięte ładnie w papierek można z powodzeniem
sprzedać jako cukierek. Trzeba tylko
chcieć i nie bać się. Przygotowujemy pakiety weekendowe i pakiety tygodniowe z 2 dniowym pobytem w Krakowie i wizytą
w Auschwitz, żeby nie zanudzić ich pomnikami i cmentarzami – mamy Łańcut, mamy
forty w Przemyślu, mamy wspaniałe muzeum – skansen w Sanoku, mamy świetne życie
nocne w Rzeszowie itd. Jedzenie na tym naszym Podkarpaciu mamy wyborne, hotele
mamy dobre - czego więcej nam trzeba? Chyba tylko chęci do działania i kopniaka
na szczęście.
Skansen w Sanoku. Fot. latamzrzeszowa.blogspot.com
Pierwszy krok – na wczoraj – to opracować plan pobytu, a potem robimy wizytę
studyjną dla biur podróży i dziennikarzy. Kto za to zapłaci? No, ten w którego
interesie jest to wszystko, czyli hotele dają te kilka noclegów, restauratorzy
dają jeść i wszyscy robią co w ich mocy, aby wszystko wyszło dobrze. To
inwestycja w przyszłość, potem będzie odcinanie kuponów. Zamiast wygaszać akcję
#thanks_Rzeszow trzeba dolewać oliwy do ognia, podsycać zainteresowanie Rosjan.
I kiedy ta wizyta studyjna wypali i Rosjanie wrócą – och i ach – do siebie,
napiszą artykuły, biura zaoferują możliwość przyjazdu do nas to jest duża
szansa, że będziemy trzepać kasę z korzyścią dla nas wszystkich. O ile
oczywiście troglodyci i pseudopatrioci nie dadzą znać o sobie.
Powszechnie wiadomo, że rosyjski gość wydaje sporo więcej
pieniędzy podczas zagranicznych podróży niż przeciętny turysta. Wiemy też z badań, że Rosjanie lubią jeździć
tam gdzie się ich lubi – w Rzeszowie Rosjan się lubi, przynajmniej tak oni
myślą, więc dlaczego mają wydawać pieniądze w innych miastach/krajach jak mogą
zostawić je na Podkarpaciu? Odstawmy politykę, nie dajmy się zwariować, róbmy
pieniądze.
Fot. latamzrzeszowa.blogspot.com
Ok – powiecie, ale jak oni do nas trafią? Ano, dobre pytanie
– przez Paryż czy Londyn przecież do nas nie przylecą. Na regularne rejsy do
Moskwy też nie ma co liczyć, raz, że umowy dwustronne na to nie zezwalają, a
dwa to żadna linia lotnicza nie zaryzykuje takiego kroku. Pozostają czartery i rejsówki przez Warszawę.
Polskie biura podróży nie mogą działać w Rosji, potrzebują partnera na lokalnym
rynku, który zaoferuje Rosjanom możliwość przyjazdu do Rzeszowa. My, w Rzeszowie
stwórzmy dobry produkt, umiejętnie go
sprzedajmy, a rosyjskie biura już będą wiedziały jak tych turystów przewieźć do
miasta nad Wisłokiem.
Czyli:
- Dobry produkt
- Dobra sprzedaż
- Wizyta studyjna
- Odcinamy kupony
Pomóżmy zagranicznym
turystom odkryć Podkarpackie, z samego czekania nic nie wyjdzie, a może się
okazać, że Rosjanie będą tym kamykiem, który poruszy lawinę i po nich zaczną
przyjeżdżać inne nacje. Najtrudniej zrobić pierwszy krok. Kto będzie pierwszy ten wygrywa. ;) I czasu mamy niewiele, dobre passy maja to do siebie, że wiecznie nie trwają.
Fot. latamzrzeszowa.blogspot.com
P.S. Wiem, wiem łatwo się doradza i cwaniakuje siedząc w
ciepłych kapciach przed komputerem, ale trzymam kciuki, abyśmy nie zaprzepaścili tej szansy…
#пожалуйста_приходите_в_Жешув
#пожалуйста_приходите_в_Жешув
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz